Dopiero teraz zareagowała i otrząsneła się poczymz aczeła uciekac.
ehh muszę mu pomóc mimo wsyztsko!
pomyślała ogladajac sie za siebie uciekając poczym nakierowała swój wzrok na ławke i stworzyła w rękach małe kóleczki świecące w dłoniach niezbyt panujac nad tym poczym udeżyła nimi o krzesło ze weszłyy w nie potem w słup. Ławka i słub ożyły. lawka pobiegła wręcz niczym zwierze na jednego z robotów, a słub owinoł się chcac zgnieśc innego, o dziwo słupy omijały tego robota w którym był Oni. Natomiast dziewczyna ponowiła swój bieg, ale czuła się dziwnie słabsza.
Udało się.. chciałabym sie z tego cieszyc, ale... ehhh zmeczyło mnie to troche, dobzre, ze mimo wsyztsko moge uciekac...
Pomyślała.
- Mówiłem ci że to jeszcze nie koniec. Narazie nie atakują bo tu jest zadurzo ludzi. Oni chcą zabioć tylko nas który mają nadludzką moc. Taki jest ich cel.
- Nie.. nic.. - odpowiedziała obracając głowę. Trochę się bała. Jego, i wszystkich dookoła.
Już nigdy nie będę używać robotów kuchennych.. - pomyślała.
- Jest w tobie coś z salamandry plamistej? Nie.. Jej regeneracja zajmuje dużo dłużej.. - powiedziała prawie szeptem.
Przecież próbowałam pomóc noo a teraz on się denerwuje ja już niewiem jak niby mam pomóc kiedy wsyztsko co zrobie jest xle!
Pomyślała wystraszona nadal
- Salamandra? To było porównanie, a nie obelga.. Poza tym nie mówiłam do Ciebie.. - powiedziała odwracając wzrok.
-
to co teraz? Jesteśmy już wolni? - zapytała z nadzieją w głowie. W jej oczach zapołoną płomień radości.
Zamykając oczy wymamrotała jakieś niezrozumiałe słowa. Następnie przysunęła się do Silosa.
- Boje się.. - wyszeptała, opierając głowę o jego potężne ramię.
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach