- Dobre pytanie... ale niestety niewiem. Twoje uratowanie było najwarzniejsze. Jednak jeśli to cię martwi, to napewno jej w magazynie i oddami cogo.
Uśmiechnoł się lekko.
- Wrućmy jednak do terapi. Te npłyn będzie silnie natleniony więc twój organiz powinien wnim przetrwać. Jednak ostrzebam, karzdy oddechsprawi ci ból. Niestety niewiem czy będzie ten ból silny czy mało zauwarzalny.
Odczekał chwile.
- Jeśli twoje życie będzie zagrożone zostanie szybko wyciągnięty. Jednak jeśli chodzi o ból.
Poprawił okulary.
- Jeśli nawet będziesz odczówał przeraźliwy ból nie przerwiem.
Spojrzał mu w oczy. Jego twarz była strasznie powarzna.
- Więc jaka jest twoja ostateczna decyzja? Przypuszczam że się zgodzisz mimo... pewnego ryzyka...
Szybko zrywając się z miejsca pobiegła w stronę parku. Tam wspięła się na drzewo, i zasłaniając się gałęziami siedziała prawie na szczycie, obserwując co się dzieje z jej towarzyszem.
Nie dobrze.. Oj.. Nie dobrze.. - pomyślała próbując się uspokoić.
Mika wystraszyła się. Zamykając na chwilę oczy spowodowała, że mocne i giętkie gałęzie drzew się wydłużyły /nie zmniejszając swojej objętości/ owijając się w okół robotów, związując się całe ze sobą, sprawiając z nich wrażenie jednego wielkiego krzaka.
Klaskając w ręce owe drzewa jakby zamarły. Słychać było jedynie coraz to silniejsze splatanie się kolejnych gałęzi na uwiązanych już pojazdach metalowych.
Dziewczyna zwinnie wspinając się o gałąź wyżej próbowała dostrzeć z pomiędzy koron drzew Silosa.
-Hmm.... Więc ten płyn będzie jakimś rodzajem aero żelu?
Spytałem patrząc na zbiornik. Jakoś nie uśmiechało mi się odczuwanie potwornego cierpienia, tym bardziej że nie miałem wyrobionej specjalnej odporności na ból. Zastanawiałem się co odpowiedzieć
-Zanim podejmę decyzję, jak dużo wody wchodzi w skład tego dziadostwa? Więcej niż 40%? Jeżeli tak to nie ma problemu, możecie mnie wrzucić.
Dziewczyna widząc jak biegnie w jej strone wystraszyła sie.
mam uciekac, tak mi kazał, ale.. ja niechce go zostawiac, coś mu sie stanie noo
Pomyślała stojąc w miejscu przez natok myśli i małe sparalizowanie wywolane strachem...
Roboty dopadły łysego. Jeden chycił go i unieruchomił a drugi ciągnoł go za prawą rękę. Coś strzeliło i Silos zawył z bólu. Kolejne mocje szarpnięciei ręka odpadła. Krew trysneła obficie.
*Herryl*
Jabbi spojrzał na zbiornik.
- 0%
Odpowiedział z powagą.
- Jednak znajdziesz tam składniki z których się wodsa, tylko w innych wiązaniach molekuralnych.
Poprawił okulary.
- Decyzja...
Ponaglał.
*Kasjopeja*
Chłopak żucił się na robota i zniknoł. Przez chwile maszyna nie poruszała się by wkącu zaatakować inne maszyni.
Derek!! - krzyknęła w myślach przerażona.
Szybko zeskakując z drzewa podbiegła do najbliższego drzewa, które stało tuż obok miejsca pochwycenia Silosa również na nie weszła, kierując gałęzie w stronę robotów. Pochwycając metalowe maszyny powtórnie opletły się w okół ich całych.
Podbiegając do leżącego kucnęła przy nim, i wyciągając z kieszeni telefon wykręciła numer do kliniki, w której Derek został jej 'przydzielony' na ochroniarza . Wezwała karetkę.
Gałęzie zaciągnęły roboty w krzaki, usuwając je z pola widzenia.
- Trzymaj się Derek.. Zaraz przyjedzie karetka.. - powiedziała ciepłym głosem, gładząc go lekko po policzku.
Wciąż siedząc w koronie drzewa wyglądała delikatnie ponad gałązki, aby skontrolować sytuację. To, że potrafił lewitować w powietrzu nie wzbudziło w niej większego wrażenia. Jednak ta ręka..
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach