Nie bylem pewny czy to było działanie moich umiejętności czy po prostu charakterystyczna cecha płynu ale póki co nie miałem trudności z przeżyciem. Tlen był w jakiś sposób dostarczany do moich płuc, więc powoli przestawałem się martwić choć nie rozpraszałem swojej koncentracji.
Jakby oszołomiona opadła na ziemię. Podciągnęła kolana pod brodę, i obejmując nogi rękoma oparła brodę na kolanach.
- Wszystko w porządku? - zapytała wpatrując się w niego.
Jabbi uśmiechnoł się złowieszczo. Ten uśmieh był strasznienie naturalny jakby nalerzał do innej osoby. Do zbiornika zaczoł wpływać płyn o barwie krwi a w miejscu gdzie stał uprzednio Lord stała kobieta. Spotkał już ją gdy walczyli z Lodowym Demonem.
Podeszła do zbiornika.
- Mam nadzieje że miła kompiel... Troche się obawiałam że nie pokonasz naszego robta
*Aka*
Odpowiedział dopiero po chwili jakby wyrwany z zamyślenia.
Zareagowałem panicznie. Zacząłem ciągnąć do siebie wodę ze wszystkich możliwych źródeł. Po kilku sekundach pielęgniarze zachwieli się na nogach a na ścianach pojawiły się powoli rosnące zacieki. Jedna z rur biegnących przez pomieszczenie zaskrzypiała złowieszczo. Ja jednak przede wszystkim postarałem się wypłynąć na powierzchnię i wydostać ze zbiornika.
- idze że niechcesz zostać bezwolną lalką na moje rozkazy
Zadrwiła.
- Zrozum jednak że to nie uniknione.
Jej skura stała się szara i cała postać jakby napuchła. Ręce kobiety przkształciły się w młoty.
- Gotom na ból kochanieńki.
Błyskawicznie znalazła się przynim i uderzenie wysłała na poblisą ścianie. żebra zatrzeszczały nie przyjemnie.
- Powiec szczerze. nie lepiej ci było by jako bezwolny manekin nie czujący bólu, niż śmiertelnik odczuwający bój, zmuszony do poświęce pod rozkazami mojego ojczulka?
Wstałem powoli opierając się o ścianę. Stalowa kończyna niestety wciąż stanowiła dla mnie bardziej przeszkodę niż pomoc. Przywołałem na twarz drwiący uśmiech, dość krzywy z powodu dojmującego bólu.
-Owszem wolę być śmiertelnikiem odczuwającym ból, ale kto powiedział że będę zmuszany do jakichkolwiek poświęceń? Nawet jeśli twój ojciec by próbował, raczej nie dał by rady mnie do niczego przymusić.
Wyciągnąłem dłoń w kierunku skrzypiącej rury
-Teraz ty mi powiedz, chciała byś stać się bezwolnym golemem, którego właściciel może zniszczyć bez mrugnięcia okiem?
Mechaniczne ramie? Co jest do diabła? Przecież wstawili mi tylko protezę nogi... czy co iluzja?
Ręka zaczęła mi drżeć. bardzo powoli obróciłem spojrzenie na moją przeciwniczkę. Byłem blady ja ściana ale uśmiechałem się krzywo.
-Systemy uzbrojenia? Po co mi one. To jest moja broń.
Desperacko z całych sił szarpnąłem wszystkie źródła wody jakie były w moim zasięgu. Z sufitu zaczęła kapać woda, a rura pękła z jękiem wypluwając ciecz. Płyn dotknął mych kostek i od razu zaczął zamarzać kształtując się na podobieństwo pancerza.
Odzyskałem nieco kolorów i pewności siebie kiedy iluzja się rozproszyła. Ładunek elektryczny jednak sprawił że lekko zadrżałem z bólu. Nie zgasiło to jednak mojego uśmiechu. Schyliłem się uginając nogi. Lód zaczął pokrywać coraz większą powierzchnie mego ciała
-Widzę że nie uważałaś nigdy gdy ktoś mówił o chemii. Czysta woda, nie przewodzi prądu, a ja Mogę oczyszczać wodę.
Lodowy pancerz, choć nie kompletny, jeszcze uczynił mnie podobnym lodowemu demonowi z którym już dwukrotnie walczyłem.
Jej ciało pokryło się ogniem, ajmując przytym reszte pomieszczenia.
- Nie za gorąco.
Skierowała dłonie w jego kierunku i zalała go płomnieniam podobnie ja przy miotaczu. Herryl poczuł coś dziwnego. Uspokajał się i jednocześnie jego ciało wydawało się bardziej sprawne. Zmysły wyostrzyły się, mięśnienaprężyły.
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach