-Może... jak będe miała broń, o ile ją będe miec tam bede ją miała chowac, bedzie fajna skrytka^^ a do tego, ehh ale przecież.. skad miałabym taką fajną broń wytrzasnac?-
Spytała siebie
(ale jej chodziło o taką wieeelką XD nie taka maleńką, ale tak czy inaczej dzięki wykożystam to w tym poście xD)
-Tymczasem pochowam tą broń jaką mam teraz tutaj...-
Powiedziała i pochowała je.
-Ehh strasznie mam pusto w domku. Moze chodźby jakieś kwiaty pokupic i w doniczkach jak ci inni ludzie przy parapetach mieli poustawiac...-
Rozmyślała siedząc przy oknie i patrząc na ulice....
W mieście zalegała cisza. Rzadko było widać jakiś przejeżdżający pojazd. Niekiedy z daleka dobiegały głosy jakichś osób lub strzęp piosenki podchmielonych ludzi.
Duch został wprowadzony do pokoju z biurkiem i ścianą okien. Za meblem siedział mężczyzna w okrągłych okularach. Opierał twarz na splecionych dłoniach i przyglądał się wam z pod grzywy ciemnych włosów.
-Właśnie wypuścili go z obserwacji. Mówili że się nadaje.
mina strażnika który to mówił wskazywała że on sam ma co do tego wątpliwości.
-Skoro tak dołączysz do grupy i będziesz czekał na rozkazy. Zabrać
Mężczyzna za biurkiem powiedział całkowicie obojętnie, a jedynym widocznym ruchem było mrugnięcie.
Strażnik poprowadził ducha do magazynu broni gdzie staną przed dyspozytorem.
Mężczyzna o szczurzej twarzy wpatrywał się w duch przez dłuższą chwilę, w końcu nie pytając o nic położył przed nim plecak, zestaw początkowy, składany nóż i laboratoryjny pistolet igłowy, po czym z westchnieniem ruchem ręki odesłał go w kierunku wyjścia przy którym kolejna osoba, chyba strażnik, doła mu igły do pistoletu (50), zegarek, niebiesko oprawioną książeczkę i ciemne okulary.
Strażnik z kamienną twarzą chwycił Ducha za kark i uniósł jakby ten ważył nie więcej od przeciętnego kota. Lufa jego karabinu znalazła oparcie na klejnotach paranorma.
-Przeprosisz mnie i wyjdzie Pan na ulice, albo zrobisz coś innego i na ulice wyjdzie Pani...
Strażnik nie przeją się grożbą Ducha, jego pancerz doskonale chronił szyję, a na dodatek wstrzykiwał do organizmu co 30 sekund niewielką porcję przeróżnych antidotów. Gdy rozległ się śmiech ducha strażnik już klęczał w drzwiach celując przez celownik termowizyjny w uciekającego. Strzał był celny, przez co paranorm otrzymał 4 tyś wolt w jednej dawce. Wystarczyło to by nogi sie pod nim ugięły, a ciało odmówiło współpracy, tym bardziej że cały czas był niewidoczny. Nim miną paraliż wywołany porażeniem nad Duchem uklękną lekarz i wstrzykną mu w szyję potężną dawkę środka usypiającego. Zapadła ciemność.
-Obudziłeś sie wreszcie
dobiegło wołanie z głośnika umieszczonego pod sufitem w rogu pokoju. Właściwie izolatki jak stwierdził Duch przemykając wzrokiem po niewielkim pomieszczeniu bez okien i tylko jednymi, pancernymi, drzwiami. Musiano go tu wrzucić gdy narkotyk pozbawił go przytomności. Fakt że nie został jeszcze zlikwidowany świadczył jednak, że nie ma całkowicie przerąbane. Przynajmniej taka miał nadzieję...
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach