Patrzę i widzę dres, patrzę wyżej... przede mną stoi dwóch autentycznych dresów! Jak ja dawno nie widziałem dresiarza! Normalnie 2x2 a ich łyse glace aż się świecą (kurde oślepiło mnie ).
Nie ma co sie dziwić, trzeba działać.
Gdzie jest mój piesek?
Nieważne potrafi sam o siebie zadbać.
Stapiam się z cieniem dresa i jako jego cień pokazuje mu środkowy palec mówiąc:
"Przecież masz już moje buty!"
W tym momencie przeskakuje na cień drugiego dresa śmiejąc się z ich ogłupiałych, tępych wyrazów twarzy.
- Ta.... dobra zabierajcie mnie na tę kurację. Zobaczymy czy mi ona pomoże.
Ciekawy trochę byłem czy po prostu mnie gdzieś zaniosą czy każą połknąć jakąś tabletkę czy co. Sądząc po wyglądzie tych typów to pierwsze wydawało się bardziej prawdopodobne. Z westchnieniem usiadłem na łóżku pozwalając włosom spaść mi na oczy.
Zaklnoł jeden z nich i mając nadziej że zrani cień trzepnoł kupla w twarz.
- Posrało cie.
Warknoł drugi padając na glebe i zalewając się krwią.
*Herryl*
Wyłączyli blokady przy kułkach łurzka i wyjechali znim na hol.
- Tylko nie popłacz się.
Na korytarzu było dość sporo ludzi. Karzdy gdzieś się śpieszył. Wymijając ich szybko wiechali do windy. jeden z sanitariuszy wyjoł z kieszeni klucz i przekręcił go w kosoli wyndy. Zaczeli zjerzdzać.
- Tylko się nie poślizgnij.. - wyszeptała obserwując znikającą w mroku postać mężczyzny. Zamknęła okno.
Przysiadając na parapecie zamyśliła się chwilę.
Kiedy wrócisz? I czy do tego czasu znowu nie przyjdzie jakiś duch.. - zamykając myśl energicznym ruchem odepchnęła się od ściany, ruszyła do łazienki. Tam wzięła prysznic, umyła zęby, przebrała się w piżamę, po czym weszła z powrotem do pokoju, siadając na łóżku.
Gdzie będziesz spać? Pewnie jesteś głodny.. Jakie masz moce? - mówiła do siebie w myślach.
Sięgając do wazonu z różami wyciągnęła jeden z kwiatów, wyginając go w dwóch palcach na wszystkie strony.
Za zasłoniętych okien dochodziło jakieś stukanie. Gdy diewczyna odsłoniła jej ujrzał widok przez który omało nie krzykneła. Za oknem wisiał głową w dól owy łysy męrzczyzna którego poznała wczoraj.
- Zbieraj się szybko... mamy przesrane brzydko mówiąc...
Westchneła zrezygnowana.
Dobradobraniebede wścibska
Pomyslała
-Nie, uczyłam się... jak zwykle.. muszę urzymac swoje stopnie takie jakie są-
Powiedziała spokojnie
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach